Maseczki z Chin
Maseczki z Chin

Maseczki z Chin. Czy są skuteczne? Nie, jeśli nie mają certyfikatu

Niczego nieświadomi obywatele poczęli hurtowe zakupy maseczek, które, jak się potem okazało, nie miały certyfikatów FFP2.
Niczego nieświadomi obywatele poczęli hurtowe zakupy maseczek, które, jak się potem okazało, nie miały certyfikatów FFP2.

 Od momentu rozpoczęcia pandemii koronawirusa, na całym świecie ludzie zaczęli masowo używać maseczek ochronnych, wierząc, że każda z nich pełni taką samą funkcję – ochronną. Otóż okazuje się, że mimo podobnego, bądź takiego samego wyglądu, różnie bywa z ich skutecznością. Jaką maseczkę kupić?

Maseczki z Chin – na co uważać przy zakupie?

Niczego nieświadomi obywatele poczęli hurtowe zakupy maseczek, które, jak się potem okazało, nie miały certyfikatów FFP2. Niemniej jednak, kupujących można podzielić na kilka grup: ci, którzy kupują, by uniknąć kary pieniężnej za brak owej maseczki, ci którzy kupują, bo wierzą, że to ochroni ich oraz innych przed rozprzestrzenianiem się wirusa, a także ci, którzy zakładają je tylko po to, aby czuć się komfortowo w tłumie ludzi mimo świadomości, że maseczki nie dają stuprocentowej ochrony. Fenomen tego zjawiska jest tematem rzeka, który można rozwijać, biorąc pod uwagę różne sytuacje, stany itd. Każdy ma inne podejście do owej sprawy, ale warto jednak podkreślić, że bez certyfikatu FFP2 bezpieczeństwo maseczki nie jest udowodnione.

Skuteczną maseczkę ochronną z atestem kupisz w naszym sklepie!

Maseczki z Chin. Co to jest certyfikat FFP2?

Warto zacząć od wyjaśnienia, co oznacza ten termin. Otóż jest to jedna z trzech klas ochrony przed: FFP1, FFP2, FFP3. Jeżeli maseczka posiada certyfikat FFP2, to mamy pewność, że zabezpiecza przed stałymi i płynnymi pyłami, które są szkodliwe dla zdrowia. Gwarantują, że przeciek wewnętrzny nie przekroczy 11%. Maski z tym certyfikatem są idealne do użytku w miejscach pracy, gdzie pracownik narażony jest na wdychanie niebezpiecznych oparów itd. Wspomniane maseczki są stosowane najczęściej w przemyśle metalowym i/lub górnictwie. Osoby w tych środowiskach pracy stykają się z dymem, aerozolami, które przy dłuższym oddziaływaniu na płuca mogłyby prowadzić do chorób nowotworowych, a także zwiększają ryzyko powstania gruźlicy.

Jak wygląda sprawa z chińskimi maseczkami z fałszywymi certyfikatami?

W kwietniu 2020 Polskę obiegła informacja o transporcie 7 milionów maseczek sprowadzonych z Chin, które miały sfałszowane certyfikaty bezpieczeństwa. Towar przyleciał Antonovem An-225. Firma KGHM wydała miliony publicznych pieniędzy na zakup maseczek. Zostały one dopuszczone do użytku publicznego, a co więcej, do szpitali i placówek zdrowotnych. Problemem jest lekkomyślność chińskich producentów maseczek, którzy notorycznie fałszują certyfikaty, używając nazwy i numeru ECM, która przyznaje, że ,,nie jest jednostką notyfikowaną w zakresie środków ochrony osobistej”. Maseczki z Chin bezpośrednio po przylocie zostały skierowane do użytku bez dodatkowych badań. Ich skuteczność zatem jest jedną wielką niewiadomą. Przypuszczenia jednak skłaniają się ku znikomej ochronie, która bardziej może być porównywalna do ,,placebo” niż faktycznej protekcji. 

Najbardziej popularne są aktualnie chińskie maski KN95, które mają w większości podrabiane i nieaktualne certyfikaty — warto na to uważać! Ministerstwa Zdrowia opublikowało ważne wytyczne dotyczące półmasek. Można w nich przeczytać, że powinny spełniać następujące wymagania:

  • zgodność z normami:
    • PN-EN 140:2001/Ap1:2003 – Sprzęt ochrony układu oddechowego – Półmaski i ćwierćmaski – Wymagania, badanie, znakowanie ( lub odpowiednio EN 140:1998 EN 140:1998/AC:1999);
    • PN-EN 149+A1:2010 – Sprzęt ochrony układu oddechowego – Półmaski filtrujące do ochrony przed cząstkami – Wymagania, badanie, znakowanie ( lub odpowiednio EN 149:2001+A1:2009),
  • deklaracja zgodności  na zgodność z wymaganiami rozporządzenia UE 2016/425,
  • oznakowanie znakiem CE.